Friday 1 April 2016

"Nic dwa razy"

Kiedy one tak urosły? Te dzieci nasze. Juz nie ma tych pulchnych nóżek, tych tłuściutkich ramion, pucułowatych policzków. Już nie trzeba zgadywać co oznacza dana sylaba. Czy soczek, czy misia, czy może też siku... Umieją już słuchać, kiedy chcą oczywiście. Jak mama woła "chodź umyj ręce po zabawie" to w domu glucha cisza, ale już na "chodź mam coś pysznego" to sąsiadowi z dołu jakby stado koni po łbie przeleciało. Szantażują. Wymuszają. Doprowadzają do szału. Te chwile kiedy idziesz do łazienki i mówisz do lustra jak mantrę " ja pierdolę...ja pierdolę...ja pierdolę..." a potem zaraz te male klejące łapy wokół szyji " Przytulmy się. Kocham cie najbardziej w świecie". Łzy radości kiedy spiewa przedszkolne hymny, łzy strachu kiedy kaszel dusi po nocy,łzy zmęczenia kiedy ściana wydaje się reagować bardziej na nasze wołanie niż to małe rozwydrzone gówienko. Ta miłość wielka, jedyna i niepowtarzalna. Każdorazowo kochamy tak samo mocno, a zupełnie inaczej.